Jako mama dziecka lękowego, które nie jest zbyt skłonne do rozmowy na temat różnych lęków czy emocji, za to uwielbia czytać, bardzo często sięgam po różne bajki terapeutyczne czy takie, które dotyczą emocji i strachu w szczególności. Niedawno, całkiem przypadkiem, wpadła mi w ręce książka Magdaleny Młodnickiej „Strach ma wielkie oczy. Książka, która dodaje odwagi”. Muszę przyznać, że od pierwszej strony byłam tą książką zauroczona, a im dalej czytałam, tym bardzie byłam zachwycona.
Książka na pierwszy rzut oka wydaje się dość niepozorna, ale na jej stronach znajdziemy wszystko to, co moim zdaniem, powinno się znaleźć w książce o takiej tematyce. I tak mamy tu informacje o tym, że to normalne odczuwać lęk, bo każdy się czegoś boi. Informacje o tym, jak różne osoby reagują na strach – klasykę w postaci szybkiego bicia serca, zamierania w bezruchu, ucieczki, ale i ucisku w gardle (i tu genialna grafika, która myślę trafi do każdego dziecka z mutyzmem wybiórczym!) czy bólach brzucha. Książka mówi też o tym, że gdy się czegoś boimy, to niebezpieczeństwo wydaje nam się dużo większe niż w rzeczywistości. Opowiada skąd może brać się strach i jak zmienia nasz sposób postrzegania rzeczywistości oraz podpowiada, co możemy zrobić, gdy się boimy, i w jaki sposób oswoić trudne sytuacje. A wszystko to w lekkiej, prostej i pełnej empatii narracji prowadzonej przez małego Franka, która zdecydowanie trafia w gust młodego odbiorcy. Świadczyć o tym może chociażby fakt, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni czytałam ją z córką co najmniej 159 razy i obie znamy już ją chyba na pamięć ;).
Na okładce znajduje się informacja o grupie wiekowej 6+, ale według mnie, to bardziej ocena tej książki samej w sobie! Treść spokojnie trafi i do trochę młodszych dzieci. Jest to pozycja obowiązkowa dla każdego, a w szczególności lękowego dziecka, która w prosty sposób pozwoli mu zrozumieć, co się z nim dzieje w różnych sytuacjach, i dlaczego czasem reaguje tak, a nie inaczej. Z całego serca polecam!
Ula Zieleńczuk, mama dziecka z MW.