Pamiętnik nauczyciela – Ada Rogowska
Pierwsze spotkanie koordynatora z dzieckiem z MW #0
Budowanie relacji z uczniem #1
Jak już pewnie część z Was wie, pracuję w szkole podstawowej. W tym roku będę miała pod opieką aż trzech uczniów z MW. Zaczęłam więc sobie robić przedpole do naszych systematycznych spotkań. Na pierwsze zabrałam mojego starego kumpla Elmo, który wraz ze mną pomógł już jednej dziewczynce pokonać ogromnego Pana Stracha. Obecnie jest ona w V klasie i w szkole radzi sobie super (poproszę jedynie mamę o wypełnienie mapy mowy, żeby sprawdzić jak wygląda sytuacja poza szkołą. Jeśli będą tam jakieś trudności, to wraz z mamą obmyślimy, jak je przepracować)….ale wracając do sedna. Na pierwszym spotkaniu w klasie I (gdzie uczy się jeden z moich nowych Trzech Muszkieterów ) powiedziałam dzieciakom, że jestem pedagogiem i dbam o to, by dzieci w naszej szkole czuły się dobrze i bezpiecznie. Opowiedziałam, że Elmo mieszka u mnie w gabinecie i że też kiedyś bał się trochę szkoły, ale Pani Ada wiedziała jak mu pomóc, by mógł swobodnie rozmawiać i bawić się z innymi dziećmi. Elmo przybił wszystkim piątki na powitanie (Dzięki temu nawiązałam pierwszy bliższy kontakt z moim uczniem. Oczywiście nie zaczęłam przybijania piątek od niego). Po chwili lekcja przeniosła się na dywan, gdzie dzieci usiadły w kółku i miały opowiedzieć o swoich wakacjach. Ale jak to mówić w kółku, powiecie!? Przecież to presja! Ale jest na to sposób . Koleżanka, po wcześniejszych ustaleniach, pokazała dzieciakom kosmatą pluszową piłkę z oczami i powiedziała, że to mikrofon i że będzie mówił tylko ten, kto będzie chciał. Jeśli ktoś będzie na to gotowy, może podnieść rękę i wtedy zostanie mu przekazany mikrofon. Jest to idealny przykład na to, jak można odejść od typowych rundek . Mój uczeń z MW, co było do przewidzenia, oczywiście się nie zgłosił, ale co ważne, usłyszał, że nikt na to mówienie nie wywiera presji. Po tym ćwiczeniu rozpoczęła się przerwa, więc skorzystałam z okazji, na nieformalny sliding in. Najpierw podchodziłam do innych dzieci, a potem przyłączyłam się do A. i jeszcze dwóch innych chłopców, którzy budowali na dywanie z klocków. Zaczęłam komentować to co się dzieje, interesować się ich budowlami. Podałam A. klocki, których szukał. Siedziałam bokiem do A, by nie wywierać presji. Cała sytuacja nie trwała długo. Zależało mi jedynie, aby chłopiec zaczął mnie lepiej kojarzyć .