Pewnego kwietniowego dnia wyszłam po bułki do sklepu, a wróciłam z Misią Wędrownisią. Zrobiła nam niespodziankę, choć tak naprawdę czekaliśmy na nią. Tym razem wpadła w odwiedziny do 9-letniego chłopca z mutyzmem wybiórczym, który jest podopiecznym Fundacji Mutyzm Wybiórczy Reaktywacja. Kwiecień to piękny miesiąc i zaprosiliśmy Miśkę na długi spacer od Wodnej Doliny, wzdłuż rzeki przez parki aż do naszego domu.
Jak Koszalin to i woda bo do morza jeszcze kawałek, ale Misia wyjątkowo dobrze się komponuje z błękitem swoich oczu i zielonym wcieleniu z tym co się dzieje wtedy w przyrodzie.
Ostatnim punktem przed powrotem do domu było nasz pobliski plac ABC. Chłopcy z misią pobiegali, choć już wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni tą wyprawą. Gdy byliśmy już w domu Misia opowiedziała o kilku swoich przygodach i podróżach do dzieci zmagających się z takim samym lękiem przed mówieniem. Była u nas jeszcze kilka dni i gdy dostaliśmy informację, kto już czeka na Misię Wędrownisię – odprowadziliśmy ją na pocztę by ruszyła w podróż do kogoś, kto bardzo na nią czeka.
„>M bardzo chętnie trzymał Misię i pokazywał swoje miasto. Droga, którą wybraliśmy okazała się niezwykle malownicza i pełna pięknych miejsc. Wodna Dolina to duży zbiornik wodny z plażą miejską i placem zabaw. Miejsce, w którym zrobiliśmy sobie pierwszy przystanek to Park Robin Hooda” gdzie można przyjść postrzelać sobie z łuku. Kolejne miejsce to Teatr Dramatyczny z fajną fontanną przy wejściu. Górka, mostek, zakręt i naszym oczom ukazała się Filharmonia Koszalińska, w której kilka razy byliśmy na koncertach. Po wspięciu się po kilkudziesięciu stromych schodach dotarliśmy do Koszalińskiej Biblioteki Publicznej, gdzie często wypożyczamy książki, a jak zdążyliśmy się zorientować są też dwa egzemplarze książki, która jest tak ważna dla dorosłych mających w swoim otoczeniu dzieci z mutyzmem wybiórczym czyli “Mutyzm wybiórczy. Kompendium wiedzy” Maggie Johnson, Alison Wintgens. Naszą uwagę zwrócił napis na ścianie biblioteki – Żyć!, marzyć!, tworzyć!, zwyciężać! – daje siłę prawda?
Ostatnim punktem przed powrotem do domu było nasz pobliski plac ABC. Chłopcy z misią pobiegali, choć już wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni tą wyprawą. Gdy byliśmy już w domu Misia opowiedziała o kilku swoich przygodach i podróżach do dzieci zmagających się z takim samym lękiem przed mówieniem. Była u nas jeszcze kilka dni i gdy dostaliśmy informację, kto już czeka na Misię Wędrownisię – odprowadziliśmy ją na pocztę by ruszyła w podróż do kogoś, kto bardzo na nią czeka.
> Edyta G. – mama M10 (mwZA)